O Witoldzie Rowickim Kazimierz Kord

25 lat, kiedy Filharmonia – najpierw Warszawska, potem Narodowa pozostawała pod kierownictwem Witolda Rowickiego, to bardzo ważny okres w dziejach naszej instytucji.

Był to czas budowania – wznoszenia z ruin gmachu, formowania orkiestry i chóru, mozolnego scalania zebranych tu artystów w jeden zespołowy organizm, dźwigania w górę poziomu artystycznego a w ślad za nim – prestiżu. Materialnym śladem tych lat jest gmach, w którym pracujemy, ale ważniejsza od najzdolniejszych ścian jest treść, życie, którym budynek ten został wypełniony. Bowiem te 25 lat, które Witold Rowicki poświęcił Filharmonii, było przede wszystkim okresem intensywnej pracy, codziennych prób, cotygodniowych koncertów, krótko mówiąc – okresem stabilizacji. Pożytki stąd płynące można ocenić dopiero z dystansu jaki daje upływ czasu – zebrane na naszej wystawie dokumenty, niczym zatrzymane kadry z historycznego filmu, utrwalają najważniejsze chwile, wybrane zdarzenia z długiego i barwnego procesu tworzenia ośrodka sztuki muzycznej: w swoich początkach czerpiącego siły z młodości i entuzjazmu, potem wkraczającego odważnie do grona artystycznej elity, aby wreszcie bogatszy o własne doświadczenia i pokrzepiony sukcesami trwać w nigdy nie kończącym się dążeniu do artystycznej doskonałości. Odwaga w sięganiu po najwyższe cele, wytrwałość w dążeniu do nich, niezmordowana aktywność – to zalety zmuszające do szacunku. Zdolność realizowania marzeń, talent twórczy, przemieniający szarą codzienność w piękno dzieła sztuki – to dary godne podziwu. Witold Rowicki zasłużył po wielokroć więcej – wdzięczność za to, że przymioty swego charakteru i siłę talentu oddał naszej Filharmonii, a więc naszym artystom, słuchaczom, nam wszystkim.

< 5/19 >

Tekst z informatora o wystawie pt. „Witold Rowicki w Filharmonii Warszawskiej i Narodowej w 70-lecie urodzin artysty” – Warszawa, 26.02.1984