Dźwięki fortepianu w genialnej aranżacji Von Hans G. Schumann

Fortepian nadawał bezsprzecznie ton w trakcie tego koncertu symfonicznego. Co prawda tylko w trakcie koncertu fortepianowego g-moll Nr. 2 Camille`a Saint-Saensa był fizycznie widoczny na estradzie. W koncercie tym w porównaniu do innych utworów tego gatunku w o wiele większym stopniu pozostawia się towarzyszącej orkiestrze co najwyżej rolę drugoplanową uzupełniania i sygnalizowania nowych motywów. Fortepian także stał się niewidocznym inicjatorem myśli symfonicznej dwu pozostałych pozycji programu, które pierwotnie pomyślane i skomponowane zostały na ten instrument. Obie kompozycje „Wariacje na temat Haydna” Johannesa Brahmsa oraz „Obrazki z wystawy” Musorgskiego reprezentują natomiast w wykonaniu symfonicznym genialne przykłady przełożenia dźwięków fortepianu na świat dźwięków wielkiego aparatu orkiestry (przy czym w przypadku Musorgskiego zawdzięczamy to geniuszowi Maurice’a Ravela).

To, która interpretacja jest w aspekcie „muzycznym” lepsza, zależy od osobistego gustu muzycznego. Niezależnie od tego w praktyce koncertowej obowiązuje zasada, że w wykonaniu symfonicznym kompozycje Brahmsa i Musorgskiego są w pierwszej linii arcydziełami orkiestracji i jako takie wywierają największe wrażenie. Witold Rowicki, 72-letni były szef Orkiestry Filharmonii Narodowej a obecnie gościnny dyrygent rozchwytywany na całym świecie, wie to doskonale na podstawie wieloletniego doświadczenia i zgodnie z tą zasadą poprowadził Bamberskich Symfoników w trakcie występów gościnnych w Hali Beethovena. Zwracając uwagę w równej mierze na szczegóły quasi-kameralnego wykonania, błyskotliwe etiudy na zespół instrumentów dętych drewnianych czy donośne oddziaływanie chóralne, jak i efekt zmasowanych energii tutti, zagrał on na klawiaturze instrumentarium symfonicznego niczym wirtuoz wielojęzycznego dźwięku orkiestry. Wyniósł on w ten sposób muzyków tej elitarnej orkiestry na piedestał wybitnego zespołu wirtuozowskiego, którego uwadze nie umknęło ani barwne wyrafinowanie (styl Ravela), ani efekt transparentnej polifonii (proweniencja Brahmsa). Godna szczególnej uwagi jest przy tym chłodna i spokojna dokładność z jaką Rowicki połączył „dzieła” wariacji, nie polegając tylko na szybkim drivie albo gładkiej taniej błyskotliwości.

< 6/9 >

Tekst opublikowano w General-Anzeiger Bonn, 11 grudnia 1986 r.